Dyskusja. Wergiliusz. Inspirator. w Hydepark3 miesiące temu. 1388. #jezykiobce   #ciekawostki   #zalesie . Są w języku polskim dwa powiedzenia, które mnie drażnią. Oba wynikają z tego samego - niechlujnego przetłumaczenia łacińskiego oryginału, który jak najbardziej ma sens. "O gustach się nie dyskutuje". Po i przyszedł czas na kolejnego "elektryka" w rodzinie Volkswagena. Mowa o modelu czyli modnym ostatnimi czasy SUV-ie typu coupe. Tyle że na prąd. Jego cennik startuje od kwoty 220 890 zł. Poznajcie go nieco bliżej. Elektryczna rodzina ID rośnie w siłę. Kilkanaście miesięcy temu nasza redakcja miała okazję przetestować czyli model, który przetarł szlaki nowej serii "elektryków" Volkswagena. Teraz gama na prąd liczy już trzy auta osobowe - oprócz wspomnianego są to także większe i I o ile dość łatwo odróżnić od to już różnice między "czwórką" a "piątką" nie są tak okazałe. choć ma bardzo zbliżone wymiary nadwozia do to na żywo wydaje się od niego dużo większy. To prawdopodobnie przez zabieg stylistów, którzy w "piątce" dość wysoko poprowadzili linię okien. Poza tym prezentuje się bardziej zadziornie, charakteryzuje się wyraźnie opadającą linią dachu, co w dzisiejszych czasach jest dość popularnym rozwiązaniem. Elektryczna nowość VW mierzy 4599 mm długości, 1852 mm szerokości i 1613 mm wysokości. Rozstaw osi ma 2766 mm. SUV coupe oferuje bagażnik o pojemności 549 litrów. Ten samochód naprawdę może się podobać. Jego stylistyka jest przyjemna dla oka. Czy jest ładniejszy od swojego kuzyna z bardziej "zamożnej rodziny"? Mowa oczywiście o Audi Q4 Sportback e-tron, którego jest skromniejszą wersją (choć cenowo oba modele są zbliżone do siebie). Co do wyglądu - to oczywiście kwestia gustu. A o nim, jak wiadomo, się nie dyskutuje. Nam się podoba. Zresztą, oba modele nam się podobają. Testowany przez naszą redakcję egzemplarz to wersja Pro Performance (środkowy wariant). Co oferuje? 204-konny silnik elektryczny (310 Nm maksymalnego momentu obrotowego), który na osiągnięcie 100 km/h potrzebuje 8,4 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 160 km/h. Nie jest to demon prędkości, ale kiedy potrzeba - przyspieszenia mu nie brakuje. Oceniając sprint do "setki" należy pamiętać, że ten samochód swoje waży - ponad 2,1 tony. Warto również dodać, że dwie pierwsze wersje (Pro i Pro Performance) oferują po jednym silniku elektrycznym. Natomiast flagowy wariant GTX ma dwie jednostki, po jednej przy każdej osi. Co w efekcie daje napęd na cztery jazd testowych średnie zużycie energii oscylowało w granicach 15 kWh na 100 km. A to uważam za bardzo dobry wynik, choć muszę przyznać, że jazda była dość... jeździ Zwyczajnie, bez większych fajerwerków. Ten samochód raczej nie dostarczy kierowcy wielkich emocji za "kółkiem", ale też nie do tego został stworzony. Ma przede wszystkim bezpiecznie i komfortowo przetransportować rodzinę z punktu A do punktu B. I tego się samochodowe - Gdańsk, Gdynia, Sopot Każda wersja oferuje tę samą pojemność baterii - 77 kWh. A to oznacza, że gdybym utrzymał średnie zużycie energii, to na jednym ładowaniu przejechałbym około 513 km. A jaki zasięg deklaruje producent? 516 km. Rzadko się zdarza, że rzeczywisty zasięg niemal idealnie pokrywa się z tym deklarowanym, który bywa często naciągany. Tu miłe zaskoczenie. Ile trwa ładowanie Korzystając z ogólnodostępnych, standardowych sieci ładowarek (prąd przemienny AC o mocy 11 kW) "tankowanie do pełna" potrwa około 8 godzin. Sporo. Dzięki nowemu oprogramowaniu może być ładowany ze zdecydowanie większą mocą (prąd stały DC) - nawet 135 kW. Wówczas naładowanie baterii do pełna zajmie około 30 minut. Korzystając z przydomowego gniazda należy uzbroić się w cierpliwość, bo pełne ładowanie potrwa kilkadziesiąt godzin. Zaglądamy do wnętrza Dla osób, które poznały już nowy design "elektryków" VW kokpit nie powinien być żadnym zaskoczeniem. Charakterystyczne elementy? To przede wszystkim wybierak kierunku jazdy umieszczony za kierownicą po jej prawej stronie (połączony jest z ekranem wskaźników). 12-calowy, wystający ekran centralny i znajdujące się tuż pod nim niezbyt intuicyjne w obsłudze panele dotykowe do zwiększania głośności czy temperatury. Wnętrze to także nieźle wyprofilowane, nieco sportowe z wyglądu fotele. Wnętrze jest dość surowe. Swego rodzaju przytulności nadaje kokpitowi brązowy panel z materiału imitującego skórę. Jakość wykonania kabiny należy ocenić pozytywnie, choć nie brakuje twardych plastików. Sporą innowacyjnością w jest jego udoskonalony system który oferuje szereg nowych możliwości, jak chociażby automatyczne parkowanie (Park Assist Plus z pamięcią). Nie jest to zwyczajne parkowanie, które większość z kierowców już poznało. Mam tu na myśli wyszukiwanie miejsca parkingowego, a następnie kręcenie kierownicą za kierowcę. Tu chodzi o samodzielne parkowanie, i to dosłownie. A pisząc dokładniej - system zapamiętuję manewry, które wykonujemy np. parkując codziennie na swoim miejscu w hali garażowej, następnie je odtwarza i samodzielnie parkuje. Trzeba go jednak w pierwszej kolejności tego parkowania nauczyć, czyli: parkujemy sami tylko raz, oprogramowanie zapamiętuje nasze manewry i finalnie wylicza sobie tor parkowania, po czym kolejne manewry w tym miejscu wykonuje już sam. ID. Software daje także możliwość zdalnej aktualizacji oprogramowania pokładowego. Choć już teraz mówi się o pojawieniu - być może jeszcze w tym roku - wersji która ułatwi kierowcom ładowanie z ogólnodostępnych stacji. Bez zbędnych kart, logowań etc. Po prostu, kierowca będzie podjeżdżał autem pod ładowarkę, podpinał kabel i tyle. Nowe modele aut - więcej artykułów Ile kosztuje Cennik dla bazowej, 174-konnej wersji Pro startuje od kwoty 220 890 zł. Za nieco bogatszy wariant Pro Performance trzeba dopłacić ponad 7 tys. zł. Natomiast topowa opcja GTX to już wydatek rzędu 256 590 zł. Egzemplarz testowy został wyceniony na kwotę 263 tys. do jazd testowych użyczył dealer Volkswagen CityMotors. Znoszenie wiecznych wybuchów szefa, jego emocjonalnego rozchwiania, kontroli, humorów, tego ciągłego zmieniania zdania, nieprzyznawania się do błędów, czepiania się i wysysania energii, tak że później czujesz się jak rozjechana przez tir żaba wymaga albo stalowych nerwów, albo specjalnych umiejętności radzenia sobie z takimi ludźmi. W codziennym starciu z trującym szefem

... ale czy na pewno? Widząc narastającą falę hejtu i ludzi polujących na jakikolwiek błąd drugiego człowieka, zaczynam się bać mówić cokolwiek. A tym bardziej wyrażać swoje zdanie na blogu. Zostanie to, jakby nie patrzeć, na ciut dłużej. Ktoś znajdzie, źle zrozumie = człowiek ma przechlapane. Prosty przykład: Lubię dzieci* Siła wyższa. Przepraszam. To się samo pchało, aby się tutaj znaleźć... Czujecie dwuznaczność tych słów? Możesz zostać uznany za miłą, empatyczną osobę. A co jeśli jesteś ciut starszy, już dawno twoje pociechy wybiegły z rodzinnego gniazdka, a żona nawet nie pamięta twego imienia, zaś twoja twarz przypomina Mariusza T.? Przykro mi. Szykuj ciuszki, bo zapewne niedługo wylądujesz w jednej celi obok drugiego pedofila. A wszystko za sprawą jednej, czy drugiej staruszki, która wierzy, że za wpłacenie emerytury na konto jakiegoś batmana, ma życie wieczne... Lubić można chipsy (niet, uznają cię za grubasa), lody (akysz, dziwka), Szefa u góry (o, moher!), zdrowe odżywianie (weź, jesteś chuda, daj se spokój, marnujesz życie), sąsiada (pewnie z nim sypiasz), drugiego człowieka (pewnie chcesz coś od niego, zgadłam?), spędzać czas samotnie w domu (nolife), koty (zoofil) i tak dalej i tak dalej. Biorąc pod uwagę rzeczy podkreślone - czyli to, co ja darzę sympatią - jestem Nolife'icznym Zoofilem, który od każdego człowieka coś chce wyciągnąć. Pięknie, nie sądzicie? Wiecie, to jak chodzenie między minami. Jeden niewłaściwy ruch i można machać rączkami oraz nóżkami na kilka kilometrów. W przenośni, dosłownie, jak kto woli. I tutaj wypadałoby się zastanowić czy faktycznie to, co lubimy, powinniśmy zachować dla siebie. A może właśnie cała magia polega na tym, aby dzielić się zdaniem na temat ulubionego smaku chipsów? Lubię Lay's Kurczak z przyprawami, jakby ktoś chciał do mnie wpaść i podyskutować. Mamy w sobie pewien mechanizm, który pozwala nam w dość krótkim czasie zadecydować czy dana rzecz wpadła nam w oko. Czy to w przypadku nowej piosenki, czy osoby siedzącej naprzeciwko w autobusie. Dalej ten mechanizm przeradza się w chęć pochwalenia się (okropne słowo) swoim znaleziskiem. Niestety, czasami, pojawia się w nas pewna broń, która jest automatycznie rzucana w inną osobę. Bo jak to? Ani podoba się płyta Lady Gagi? Przecież to chłam. Madonna to dopiero klasyk! Jeśli trafi się owym mentalnym mieczem w czuły punkt, można narobić sobie problemów. Kiedy nasz rozmówca jest równie uparty co my, zacznie się słowna przepychanka, a nie raz nawet kilka siniaków zarobimy (dzień dobry, kibice, którzy "grzecznie" tłumaczą przeciwnikom, która grupa jest lepsza). Jebać Legiję, ziąm! Co ma to wspólnego z kpopem (no jakby nie patrzeć, to jest temat namber łan na tym blogu, chalo)? To uświadomię wam to w formie porównania. Może bardziej w kierunku mieszkańców mojego miasta. Zlot kibiców Stali. Spoko impreza, wszyscy się bawią. Nagle wbijają stilonowcy i zaczyna się niezła spina. Szybka wymiana zdań. Wszyscy narąbani, każdy z chęcią wpierdzieli drugiemu. No... To teraz wyobraźcie sobie takich ludzi trzysta razy gorszych. Tadah! Przywitajcie fanów Kpopu... Nie żartuję. Kwestia lubienia jakiegoś zespołu jest w Korei traktowana dość poważnie. Tam albo lubi się dany zespół, albo wręcz nienawidzi. Oczywiście nie popadajmy w przesadę. Są normalni fani, którzy mają na swoim koncie kilku ulubieńców, a w nosie wszystkich, którym to się nie podoba. Można by rzec, że to typowa mentalność Azjatów. Pewnie większość pamięta głośną akcję wykupywania biletów na marne przez "obcy" fandom. W efekcie zespół podczas koncertu zastał sporo pustych miejsc, a ich fanki zostały ze złamanym sercem, ponieważ nie miały jak skombinować wejściówek... Niezła konspiracja, nieprawdaż? Niestety i nas to atakuje. Ta cała zawiść, głupie przepychanki, która grupa jest lepsza i porównywanie skrajnie różnych rzeczy. Temat jest potraktowany całkiem dobrze. Mogę powiedzieć, że nawet bardzo dobrze, mając w pamięci kilka kpopowych materiałów w polskich gazetach (oczywiście informacje tam były z dupy wzięte, ale po co sprawdzać w dobrych źródłach...). Fajnie? To teraz spójrzcie na 3/4 komentarzy oraz na wcześniejsze rozmowy na czacie (nie ogarnęłam wszystkich, więc nie wiem jakie kwiatki tam mogą się jeszcze znajdować). Mamy tam wszystko. Od hejcenia SNSD, poprzez jechanie po comebacku 2NE1, kończąc na obrażaniu dziewczyny, której udało się wystąpić w koreańskim teledysku. Co zrobiła ta urocza blondynka? Nic. A zarazem tak wiele. Po prostu udało jej się spełnić marzenie. Ale ludziom to się nie podoba. Każdy wyraz szacunku dla niej lub (o zgrozo) uznanie, że zrobiła kawał dobrej roboty, spotykał się z salwą obelg. Zaprzestałam akcji ogarnięcia towarzystwa po kilku minutach. Nie da się. Nie chcę pozostawić złej opinii na temat fanów. O nie. Wystarczy poszperać trochę w komentarzach, aby przekonać się, że jest wiele osób, które nie tolerują chamskiej wymiany zdań. I właśnie z takimi ludźmi wypadałoby porozmawiać o gustach. Moich. Twoich. Naszych. Ich. Po prostu zacznijmy szanować drugiego człowieka. Przestańmy na siłę narzucać innym swoje widzimisię ^^ Zauważmy, że nawet jeśli ktoś ubiera się inaczej/słucha czegoś innego, nikomu tym krzywdy nie robi. A jeśli nie znamy się na jakiś temat, to - matko boska - najpierw posłuchajmy kogoś, kto siedzi w tym dłużej, nie negujmy wszystkiego od razu. A może właśnie ta osoba odwdzięczy się tym samym i zyskamy dobrego partnera do rozmowy na różne gusta i guścik? ; ) MISIU! CZEMU JA MAM JUTRO TYLE SPRAWDZIANÓW?!?! *Ja? Skądże. Nie cierpię.

O muzyce się nie wypowiadamy, wszak o gustach się nie dyskutuje. A co tekstem? W pewnym momencie słyszymy: "Jednak Gienek to jest twarda sztuka, dla syna swego ciągle żony szuka. Andrzej to chłop nie byle jaki. Chce księżniczki barbi takiej jak z bajki". Refren wpada w ucho: "Gienek i Andrzej to nie kowboje, ale w Plutyczach mają
Miejsce III Niezwykle wyrafinowany przykład rzeźby współczesnej znajduje się w Parku Miejskim w pobliżu budynku jednostki wojskowej. Dzieło jest na tyle oryginalne, że pozwala kaliszanom być współuczestnikami procesu artystycznego. Mogą oni ozdabiać je butelkami, kawałkami asfaltu i cegieł, co zresztą z przyjemnością czynią. Mieszkańcy w pełni doceniają oryginalny pomysł – jeden z nich przyniósł nawet stary dywan nadając rzeźbie tajemniczości (co kryje się w dywanie?). Tym którym jednak moje wywody nie przekonują przypominam: „O gustach się nie dyskutuje”! Miejsce II Rzeźba ”Betonowy pylon”. Znajduje się w pobliżu liceum im. A. Asnyka i ma przypominać kaliszanom, że stał tu niegdyś, zbudowany niegdyś przez Kazimierza Wielkiego, zamek. Wszak wiadomo król – „zastał Polskę drewnianą a zostawił betonową”. Podobać się może nie tylko intrygujący (co to może być?) kształt ale również szara jak peerelowski papier toaletowy kolorystyka całego ogrodzenia. Ponieważ pewien historyk stwierdził (a to pech), że jednak władca „zostawił Polskę ceglaną” w przyszłości „betonowy zamek” ma zmienić się w ceglany. Ta transformacja ma nastąpić dzięki obłożeniu konstrukcji klinkierowanymi płytkami zakupionymi w jednym z hipermarketów. Nie podoba się Wam? „O gustach się nie dyskutuje”! Miejsce I Konstrukcja znajdująca się na Placu Jana Pawła II (przy dawnym Domu Towarowym) pozornie może przypominać zaniedbany i niepotrzebny taras. Jest on jednak bezcenną pamiątką pobytu Jana Pawła II w Kaliszu. To przecież tutaj wybudowano ołtarz papieski. Ktokolwiek ośmieli się skrytykować niechaj wie, że jest ateistą i bezbożnikiem. Warto dodać, że taras spełnia ważne funkcje społeczne. To on, dzięki konieczności wchodzenia i schodzenia, pozwala zachować dobrą kondycję osobom starszym – sport to zdrowie nawet w wieku 80 lat. Inwalidzi mogą się modlić do św. Józefa o cud przyczyniając się do rozwoju kultu świętego. Same korzyści! Taras z powodzeniem może też spełniać funkcję skateparku o który apelują niektórzy rozrzutni radni. Żadne pieniądze świata nie zapewnią dreszczyku emocji które daje możliwość spadnięcia z balustrady prosto pod auto. Jeszcze macie wątpliwości? „O gustach się nie dyskutuje”! PS. Panie Prezydencie ciągle wierzę, że prywatnie jesteś mądrym i światłym człowiekiem. Nie bądź trywialnym postmodernistą*, wykaż się poczuciem humoru, nie gniewaj się i zrób kaliszanom niespodziankę przywracając dawne grzybki lub ogłaszając konkurs na nową fontannę. Inne “dzieła” z “betonką” na czele też do likwidacji. *Postmodernizm – w maksymalnym uproszczeniu filozofia zakładająca nieistnienie prawdy a więc np nie czyniąca różnicy między kiczem a arcydziełem. Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Pomóż nam w rzetelnym informowaniu mieszkańców miasta i regionu. Wspieraj niezależne dziennikarstwo. Naszą misją jest dostarczanie czytelnikom wszelkich informacji dotyczących życia społecznego, polityki, sportu i kultury. W dobie fake newsów oraz mediów zależnych od barw politycznych, dostarczamy informacje obiektywne, niezależne i rzetelne. Słuchamy głosu każdej strony, każdego środowiska, każdego mieszkańca. Wspieramy tych, którzy potrzebują pomocy i działają charytatywnie. Popieramy wszelkie akcje społeczne, relacjonujemy protesty, reprezentujemy interesy mieszkańców. Promujemy przedsiębiorców i firmy lokalne. Jako medium internetowe stawiamy na szybkość i jakość przekazywania informacji. Podajemy tylko sprawdzone i potwierdzone wiadomości - weryfikowane u źródła. Nie szukamy tanich sensacji. Bezpłatnie udostępniamy Wam nasz portal. Jako jedyny portal lokalny umożliwiamy Wam samodzielne dodawanie własnych, niekomercyjnych artykułów. Jako jedyny portal lokalny oddajemy do Waszej dyspozycji archiwum artykułów z ostatnich 12 lat - jest ich prawie 40 tysięcy! Dostęp do wszystkich treści zawsze był, jest i będzie darmowy. Nie stoją za nami korporacje ani organizacje. Funkcjonujemy dzięki reklamodawcom i dzięki Wam - czytelnikom portalu Na świecie coraz więcej tytułów wprowadza opłaty lub zachęca do dobrowolnego wspierania ( Wikipedia ). W dobie koronawirusa, kiedy również i reklamodawcy przechodzą przez „turbulencje”, zachęcamy Was do dobrowolnego wsparcia poprzez kliknięcie poniżej i wybranie jednej z opcji wsparcia (czyli dobrowolna wpłata). Nawet niewielka miesięczna kwota pomoże nam w rozwijaniu Wpłaty obsługuje bezpieczny i sprawdzony system PayPal. Z góry dziękujemy!
Przebój nadal pojawia się w radiu i wybrzmiewa na wyjątkowo dużej liczbie wesel, a Chris de Burgh dzięki niemu nie musi się martwić o kiepską emeryturę. Muzyk nie będzie musiał nawet
Drodzy zebrani, To jest temat, w którym znajdziesz odpowiedź na wskazówkę O nim się nie dyskutuje dla gry Krzyżówki wyspy . Najpierw pojawił się Wyspa 6 Poziom 3 Hasło 1 i mogą być dostępne w ramach innych zagadek. Ta gra jest doskonała, jest bardzo dobrze zaprojektowana i kiedy ją sfinalizowaliśmy, dzielimy się wszystkimi odpowiedziami na temat tej gry. Więc o innych odpowiedziach z gry Krzyżówki wyspy, będą aktualne podczas gry. Odpowiedzi na wszystkie wskazówki będą dla Ciebie dostępne, a jeśli masz jakiś komentarz, chętnie go rozważę w przyszłych aktualizacjach. Odpowiedź to : GUST Pamiętaj, że zawsze będę wspominał główny temat gry : Krzyżówki wyspy Odpowiedzi, link do aktualnego poziomu : Wyspa 6 Poziom 3 Hasło 1 Krzyżówki wyspy i link do następnej wskazówki Krzyżówki wyspy … kręgowy. oraz link do następnej wskazówki: możesz chcieć poznać treść pobliskich tematów, aby linki te poinformowały Cię o tym! Prosze podziel sie z nami swoja opinia. Zawsze są mile widziane. Czy zastanawiałeś się więc nad zostawieniem komentarza, poprawieniem błędu lub dodaniem dodatkowej wartości do tematu? Zamieniam się w słuch…. This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Cookie settingsACCEPT
Ich denke/finde/glaube, …. – Myślę/Sądzę/Uważam, że …. Ich denke, du bist zu nervös. – Myślę, że jesteś zbyt nerwowy. Meiner Meinung nach …. – Moim zdaniem …. Meiner Meinung nach ist das keine gute Idee. – Moim zdaniem nie jest to dobry pomysł. Ich bin der Meinung/ Ansicht, dass …. Odpowiedzi jedis18 odpowiedział(a) o 17:37 Tak, każdy ma swój indywidualny gust do którego nikt nie powinien się rorro odpowiedział(a) o 17:37 Denerwuje mnie to powiedzenie. Jeśli nie dyskutuje się o gustach, to o czym się dyskutuje? To chyba normalne, że ludzie rozmawiają o tym, co lubią, co im się podoba. Nezumі odpowiedział(a) o 17:38 Dyskutuje się. Po tym, co ktoś lubi, czyli inaczej w czym gustuje można wiele wywnioskować o nim samym. Nie należy tylko podważać niczyjego gustu, oceniać czy próbować zmienić. blocked odpowiedział(a) o 17:39 ma inną osobowość i charakter, jednemu coś co wydaje się dziwne,obrzydliwe i nieatrakcyjne dla drugiego jest normalne i się podoba. Raczej się dyskutuje, no ja z koleżankami ciągle tylko o tym gadamy. Ale nie krytykuje, każdy ma inny gust. blocked odpowiedział(a) o 18:27 Dyskutuje się. Gusta to treść większości rozmów i dyskusji pomiędzy ludźmi. Gdzieś tu już o tym pisałem, ale w skrócie: maksyma "de gustibus non disputandum est" znaczy coś zgoła odmiennego, niż orędownicy każdy-wie-o-sztuce-tyle-samo twierdzą. Nie chodzi o to, żeby każdą rozmowę o muzyce/filmie/książce przerywać stwierdzeniem, że "o gustach się nie dyskutuje, bo każdy lubi co innego, więc wszystko jest równie dobre", a o to właśnie, że gustem nie można się posłużyć jako argumentem (bo jest skrajnie subiektywny) i jeśli chce się o sztuce mówić, powinno się umieć powiedzieć coś więcej niż "mi się podoba, więc jest spoko". blocked odpowiedział(a) o 19:46 Wg mnie o gustach można dyskutować, aby poznać i zrozumieć daną osobę. Nie można w kwestii gustu powiedzieć, że ktoś ma racje, a ktoś nie (nawet jakby wielu uważało tak samo), bo gust to indywidualne podejście każdego człowieka. Nie można też narzucać komuś gustów, bo to nawet nie ma sensu... blocked odpowiedział(a) o 17:37 Jeśli w guście 40latka są 12 letnie dziewczynki, to myślę, że można podyskutować XD blocked odpowiedział(a) o 17:37 Nie, pewnie mam każdemu wciskać swoje. No pewnie że o gustach się nie dyskutuje. Każdy ma inną łepetynkę w której ma swoje myśli. Po co komuś narzucać opinię jeśli on może cos innego myśleć. blocked odpowiedział(a) o 17:38 Nie powinno się krytykować gustów innych, ale dyskutować o nich jak najbardziej. No, bo o czym rozmawiać jak nie o gustach? :) O gustach to nawet trzeba dyskutować. Przynajmniej wiem kto zasługuje na wjeebe ;d Uważasz, że ktoś się myli? lub
Dzisiaj trochę kontrowersyjnie, ale czas porozmawiać o zdradzie. – Listen to Czy pocałunek to zdrada? by O GUSTACH się dyskutuje instantly on your tablet, phone or browser - no downloads needed.
"O gustach się nie dyskutuje" po angielsku Po angielsku "O gustach się nie dyskutuje" tłumaczy się na: there's no accounting for taste, there's no accounting for taste. W kontekście przetłumaczonych zdań, "O gustach się nie dyskutuje" występuje przynajmniej 40 razy. tłumaczenia O gustach się nie dyskutuje Dodaj there's no accounting for taste Proverb en people's tastes differ o gustach się nie dyskutuje tłumaczenia o gustach się nie dyskutuje Dodaj there's no accounting for taste en people's tastes differ A żona klienta (o gustach się nie dyskutuje), tak jak i Mary, lubiła również muzykę, renesansową. The customer's wife—no accounting for taste—had even shared Mary's fondness for Renaissance music. Literature O gustach się nie dyskutuje. There's no accounting for taste. Ale o gustach się nie dyskutuje. But there's no accounting for taste. Osobiście wolę czuć smak, kiedy jem, a nie jeszcze dwadzieścia minut później, ale o gustach się nie dyskutuje. Personally, I like to taste my food, not feel it for 20 minutes after I take a bite, but to each his own. Literature DuŜo czasu spędza z tym dupkiem Leo Donnellym, ale o gustach się nie dyskutuje He hangs around with that asshole Leo Donnelly a lot, so there’s no explaining his taste.” Literature O gustach się nie dyskutuje... O gustach się nie dyskutuje, zresztą jest to – jakkolwiek na to spojrzeć – rynek sprzedawcy. There’s no accounting for tastes, and it is – after all – a seller’s market. Literature Pewnie powie pan, że pan Burrage ma dziwny gust, ale cóż, o gustach się nie dyskutuje. You may say, as regards Mr Burrage, that it’s a queer taste in a gentleman; but there is no arguing about that. Literature O gustach się nie dyskutuje. Najlepiej ideę tę streszcza maksyma De gustibus non est disputandum („O gustach się nie dyskutuje”). The idea is best summarized in the maxim ‘De gustibus non est disputandum’ (‘Taste is not a matter of dispute’). Literature Oczywiście mordowali głównie swoich, ale o gustach się nie dyskutuje. Of course they killed their own people, but there’s no accounting for taste. Literature Ale przecież o gustach się nie dyskutuje Still, there can be no disputes about taste."" Literature O gustach się nie dyskutuje. O gustach się nie dyskutuje. I suppose there's no accounting for taste. De gustibus non est disputandum (o gustach się nie dyskutuje). De gustibus non est disputandum (there’s no disputing taste). Literature Oczywiście mordowali głównie swoich, ale o gustach się nie dyskutuje. Of course they killed their own people, but there's no accounting for taste. Literature O gustach się nie dyskutuje - pomyślałem. No accounting for tastes, I thought. Literature O gustach się nie dyskutuje. There's no account for taste, Helen. O gustach się nie dyskutuje opensubtitles2 O gustach się nie dyskutuje opensubtitles2 Najpopularniejsze zapytania: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M x1GU.
  • l59xhdfw9v.pages.dev/221
  • l59xhdfw9v.pages.dev/360
  • l59xhdfw9v.pages.dev/324
  • l59xhdfw9v.pages.dev/399
  • l59xhdfw9v.pages.dev/94
  • l59xhdfw9v.pages.dev/330
  • l59xhdfw9v.pages.dev/377
  • l59xhdfw9v.pages.dev/197
  • l59xhdfw9v.pages.dev/241
  • o nim się nie dyskutuje