Wszyscy bohaterowie Marvela, którzy pokonali Thanosa – zdziwicie się. Dzięki serii Avengers wszyscy dowiedzieli się, kim jest Thanos i o tym, jak mocarnym przeciwnikiem jest ten tytan. Jednak w świcie Marvela został on pokonany już kilka razy, a postacie, które tego…. Niezapomniany Billy Wilder, twórca "Pół żartem, pół serio", "Rzymskich wakacji", ale także "Świadka oskarżenia", zwykł mawiać, że tak naprawdę wszystkie filmy są o miłości. Sześciokrotny zdobywca Oscara wiedział, co mówi, bo sprawdził się z sukcesem we wszystkich filmowych gatunkach. Z okazji walentynek wybraliśmy pięć bardzo różnych filmów o miłości, nakręconych już w XXI wieku, które znać powinien każdy kinoman. Jest wśród nich kultowa trylogia, ale również zupełnie wyjątkowy serial, który jakością i intensywnością emocji, nie ustępuje produkcjom wielkich wytwórni. Dzieło Guadagnino już zyskało status kultowego - jego fragmenty wciąż krążą w internecie w postaci memów lub klipów na YouTubie. 22-letni wówczas Timothée Chalamet (Elio) otrzymał nominację do Oscara za główną rolę męską, zaś Armiego Hammera (Oliver) portale LGBT uznały za najpiękniejszego mężczyznę współczesnego kina. Pozostaje jedynie wyrazić żal, że dystrybutor filmu niebanalny tytuł oryginału "Call Me by Your Name" (Nazywaj mnie swoim imieniem), w tak dziwaczny sposób przetłumaczył na język polski. Sama historia jest w sumie banalna, o jej sile prócz odtwórców głównych ról, decyduje to, w jaki sposób została opowiedziana. Oto do willi rodziców siedemnastoletniego Elia (Timothée Chalamet) w Północnych Włoszech, przyjeżdża Oliver (Armie Hammer), któremu niezadowolony chłopak musi odstąpić swój pokój. To tradycja, że w wakacje rodzina przyjmuje studentów, by pomogli ojcu, profesorowi literatury, w jego badaniach. W bajecznie pięknych krajobrazach słonecznej Italii Elio i przystojny Amerykanin odkrywają odurzającą siłę wzajemnego przyciągania. Obaj są zaskoczeni tym, co czują. Zakochują się w sobie, a to lato obaj zapamiętają na zawsze. Film Guadagnino jest adaptacją książki Andre Acimana pod tym samym tytułem. Nagrodzony Oscarem scenariusz napisał sędziwy James Ivory, reżyser "Okruchów dnia", ale także "Maurycego", kultowego w kinie gejowskim melodramatu z 1987 r., z Hugh Grantem. Słynący z zamiłowania do stylowego, kostiumowego kina filmowiec, tutaj sięgnął po historię osadzoną w latach 80. XX wieku, rozgrywającą się w pięknym otoczeniu, wśród pięknych, dobrze sytuowanych bohaterów. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że nie wybrzmiałaby tak mocno, gdyby nie usytuowanie jej na tle włoskiego krajobrazu, wśród fascynujących, obdarzonych artystycznych smakiem bohaterów. Krytycy od początku podkreślali, że choć "Tamte dni, tamte noce" są filmem gejowskim, to bohaterowie wcale nie są gejami. To dwaj biseksualni młodzi mężczyźni, mający wcześniej bliskie relacje z kobietami, którzy przeżywają szalony romans. W dodatku w warunkach nadzwyczaj sprzyjających, w miejscu odciętym od reszty świata, gdzie obce są homofobia, nietolerancja czy też presja społeczna. Wręcz odwrotnie - otoczenie jest przychylne ich bliskości, w powietrzu unosi się klimat erotyzmu, zaś fizyczne relacje między bohaterami stanowią dopełnienie, łączącej ich głębokiej przyjaźni. Zupełnie jak w epoce Platona, którego znawcą jest ojciec Elia. Najważniejsza scena filmu, w której mówi on synowi, by pozwolił sobie na przeżycie bólu, jakiego doświadcza po rozstaniu, zamiast od niego uciekać, to także jedna z najpiękniejszych wśród XXI-wiecznych historii miłosnych. "Wyrywamy z nas samych tak wiele, aby wyleczyć się z bólu, że bankrutujemy w wieku 30 lat i mamy mniej i mniej do zaoferowania gdy zaczynamy z kimś nowym. Twoje życie to twoja sprawa - mówi ojciec do Elii, i dodaje: - Pamiętaj: serce i ciało dostajemy tylko raz. Serce szybko się zużywa, na ciało z czasem nikt nie chce patrzeć, a co dopiero się do niego zbliżyć. Teraz czujesz smutek i ból, ale nie niszcz tego wraz z radością, którą czułeś". Książka doczekała się kontynuacji zatytułowanej "Znajdź mnie", pisanej z myślą o sequelu filmu - skupiła się na historii rozwiedzionego ojca Eli, choć wrócili obaj bohaterowie "Tamtych dni...". Dawno powstałby drugi film, gdyby tym razem rzeczywistość w niewesoły sposób nie zatryumfowała nad sztuką. W styczniu 2021 r. kilka kobiet oskarżyło w mediach społecznościowych Armiego Hammera o przemoc seksualną. Ujawniły fragmenty rozmów, w których aktor pisał o fantazjach powiązanych z gwałtem, a nawet kanibalizmem. Miesiąc później kolejna kobieta oskarżyła go o brutalny gwałt. Zarzuty okazały się bardzo poważne. I choć jedyne co wiemy, to fakt, że policja w Los Angeles prowadzi śledztwo w tej sprawie, kariera Hammera legła w gruzach. Wycofano także projekty z udziałem aktora - w tym zapowiadany film z nim i Jennifer Lopez. Twórcy filmu "Next Goal Wins" posunęli się jeszcze dalej, usuwając sceny z udziałem aktora, i kręcąc je od nowa z innym. Na to, by powstała kontynuacja filmu Guandagnino z udziałem Hammera, nie ma szans. To z całą pewnością najpiękniejsza miłosna trylogia we współczesnym, (i nie tylko) kinie. I chociaż pierwszy z filmów powstał pod koniec minionego wieku, (1995), całość sytuujemy w XXI wieku. Nakręcone w europejsko-amerykańskiej koprodukcji "Przed wschodem słońca" opowiadało prostą historię Francuzki Celine i Amerykanina Jessego, którzy spotykali się przypadkiem w pociągu do Wiednia. Pierwsze nieśmiałe słowa zmieniły się w trwającą całą noc fascynującą rozmowę, podczas której para spacerowała po Wiedniu, rozmawiając o przeszłości i przyszłości, o miłości i polityce. Po prostu o życiu. Gdyby spytać o akcję filmu, należałoby odpowiedzieć, że w zasadzie nie istnieje, i w tym wyjątkowym przypadku to atut. Wszystko wydarza się tutaj "między słowami", i nie ma w sobie nic z banału. Przyprawione nieskrywaną chemią między parą aktorów, składa się na porywająca opowieść o rodzeniu się uczucia, które w kolejnych filmach ewoluuje i przetrwa próbę czasu. Film przyniósł Richardowi Linklaterowi Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię na Berlinale i stał się obiektem uwielbienia milionów widzów na całym świecie, którzy wymusili kontynuację. Doczekali się jej dopiero po 9 latach, a fani czekali ze strachem, czy prawo serii nie okaże się bezlitosne i "Przed zachodem słońca" nie rozczaruje. Niepotrzebnie, bo film okazał się równie błyskotliwy i oryginalny, co poprzednia część. Udało się także zachować niepowtarzalny klimat opowieści. Tym razem jednak nad obrazem reżyser pracował wraz z obojgiem aktorów, który mailowo przesyłali sobie przez rok kolejne sceny i dialogi. Powstał obraz równie autentyczny, skrzący się emocjami. Bohaterowie spotykają się tu w Paryżu, podczas promocji książki Jessego. On zdążył założyć rodzinę, ale wciąż nie potrafi zapomnieć o pięknej Francuzce, która okazała się miłością jego życia. Miłością odwzajemnioną. Trzecia, jak na razie, ostatnia część niezwykłej serii, (twórcy nie wiedzą jeszcze, czy to na pewno koniec), rozgrywa się po upływie kolejnych 9 lat, w czasie letnich wakacji w Grecji. I aż trudno w to uwierzyć, ale okazuje się być jeszcze lepsza od poprzednich dwóch, co udowadnia nominacja do Oscara za najlepszy scenariusz dla filmu. Choć minęło prawie 20 lat od pierwszej, z ekranu wciąż bije ta sama pasja, świeżość i chemia między postaciami, mimo że są już małżeństwem z 10-letnim stażem i dwójką dzieci, walczącym o przetrwanie związku. Wspólne życie dwojga ludzi jak to bywa, generuje punkty zapalne, które bohaterowie próbują ugasić. Dawna opowieść o romantycznej miłości ewoluuje w stronę pogłębionej analizy relacji męsko-damskich dwojga bliskich sobie ludzi. Przypominają się choćby ostatnio zaprezentowane w nowej wersji "Sceny z życia małżeńskiego" Bergmana. U Linklatera wypadają równie przekonująco. Wielka szkoda, że film nie otrzymał ostatecznie Oscara za scenariusz, bo byłoby to (zasłużone!) ukoronowanie jednej z najbardziej niezwykłych serii w historii kina. A swoją drogą, kto z nas nie chciałby zobaczyć ponownie aktorskiego duetu w ostatniej odsłonie - choćby w roli dziadków, pielęgnujących łączące ich uczucie, tym razem dla odmiany, poddających je analizie podczas spaceru po Nowym Jorku? Każde pokolenie o miłości próbuje opowiadać na nowo. Szuka własnego języka, przekonane o wyjątkowości swoich uczuć i doświadczeń. I choć wędruje po śladach poprzedników, co jakiś czas pojawia się ktoś, komu udaje się znaleźć nową, oryginalną formę dla miłosnej historii. Tak było w przypadku "Normalnych ludzi" Lenny’ego Abrahamsona, twórcy równie znakomitego "Pokoju". Złożony z 12 półgodzinnych odcinków serial jest adaptacją głośnej książki Sally Rooney. Filmowa opowieść o związku pary nastolatków, a potem już dojrzałych, wciąż bardzo młodych ludzi, bije jednak ją na głowę, i ma szanse stać się dziełem kultowym dla pokolenia Z, urodzonego z Wifi w pępowinie i z kontem w mediach w społecznościowych. Dziełem kultowym "Normalni ludzie" będą także dla ich poprzedników- Milenialsów, (urodzonych między 1980 a 1995 rokiem). Ale serial zachwyci wszystkich, bez względu na pesel. Bohaterów - Mariannę i Connella, (wspaniali Daisy Edgar-Jones i Paul Mescal), poznajemy jeszcze jako kolegów ze szkoły, w małym miasteczku w Irlandii. Pochodzą z różnych środowisk: ona jest bogatym dzieckiem, samotnym i przepełnionym agresją. Jego mama pracuje w jej domu jako pomoc domowa, co od razu wyjaśnia różnicę ich statusów. Ale to Connell jest popularny, przystojny i pożądany przez dziewczyny, podczas gdy Marianne nielubiana, nie budząca zainteresowania chłopców, trzyma się na uboczu. On ma także dodatkowe wsparcie w kochającej bezwarunkowo matce. Zaczynają z sobą sypiać w tajemnicy, zanim trafią na studia do Dublina, gdzie spędzą kilka następnych lat, oscylując między byciem przyjaciółmi a kochankami. Seks między nastolatkami, jeśli już go oglądamy na ekranie, jest niezdarny i zabawny (patrz: "Edukacja seksualna"). Czasami szokuje. Tymczasem w "Normalnych ludziach" intymność między Marianne i Connellem jest tak prawdziwa, że patrząc na nich, czujemy się prawie jak intruzi. Znacznie gorzej młodzi radzą sobie z emocjami, stąd ciągłe rozstania i powroty. Gdy spotkają się ponownie na studiach w Dublinie, zaczną prowadzić z sobą grę. On ma problemy z wyrażaniem uczuć i nie potrafi otwierać się na innych, ona - pozornie bezkompromisowa, jest przetrącona emocjonalnie przez brak relacji z matką. Są stworzeni do tego, by być razem, ale traumy, kompleksy i brak wiary w siebie, nieustannie burzą ich jedność. Seksualność okaże się najskuteczniejszą formą ich komunikacji. Ale oboje wciąż ewoluują, uczą się na błędach, pisząc swoją własną historię. Daisy Edgar-Jones i Paul Mescal na ekranie osiągają prawdziwe mistrzostwo. Chemia między nimi bije z każdej sceny. Ich spojrzenia, wzajemny dotyk, sprawiają, że zapominamy, że to aktorzy - wierzymy, że stali się filmowymi postaciami, od których nie możemy oderwać wzroku. Zostajemy wciągnięci w ich historię, a potem zostawieni z myślami o naszej własnej historii dorastania. O miłości, którą zachowaliśmy i o tej, którą porzuciliśmy. O tym, jak każda z nich nas zmieniła. Opowiadać o "Miłości" Hanekego jest niezwykle trudno. Sama historia może wydawać się zwyczajna, jej siła tkwi bowiem w tym, jak została opowiedziana. Bohaterami "Miłości" jest stare małżeństwo nauczycieli muzyki - Georges i Anne. Dwoje kochających się od dekad ludzi, prowadzących ustabilizowane, dostatnie życie. Ten poukładany świat burzy nagła choroba żony - Anne dostaje udaru, a prosta operacja się nie udaje. Wraca do domu na wózku, ze sparaliżowaną połową ciała. Początkowo funkcjonuje nieźle z pomocą męża, ale jej stan pogarsza się z każdym dniem. Mimo nalegań córki, Georges nie pozwala na umieszczenie jej w zakładzie opieki, składa też jej przysięgę, że nie odda jej do szpitala. Ciąg dalszy, to już obserwacja jego zmagań z kolejnymi etapami jej niedołężności i cierpienia. Georges świadomie chce w nim współuczestniczyć i nie ma w tym nic z poświęcenia. Jest jedynie autentyczna potrzeba bliskości z kobietą swego życia, nawet wtedy, gdy ona już traci kontakt z rzeczywistością. Haneke wysnuwa swój dramat z banalnych sytuacji. Każdy drobiazg pokazany na ekranie nabiera nowego sensu, każdy coś znaczy i przywodzi na myśl jakieś skojarzenia. Miłość pokazana bez cienia sentymentalizmu, obecna jest w każdej scenie filmu, choć nie mówi się o niej niemal w ogóle. Słowo "kocham" w ogóle nie pada z ekranu, a jednak nie mamy wątpliwości, że śledzimy historię wielkiego uczucia. Stajemy się świadkami oswajania śmierci w jedyny możliwy sposób - poprzez miłość. Haneke wcześniej z pasją odkrywający mroczne zakamarki ludzkiej duszy, tutaj opowiedział się za tymi najjaśniejszymi. Nawet umieranie potraktował w "Miłości" jako ostatni etap jej dopełnienia. Sposób, w jaki jego bohater uwalnia ukochaną kobietę od cierpienia, u wielu osób wzbudza jednak kontrowersje. Zmusza do przedefiniowania naszego myślenia o miłości, która w filmie staje się doświadczeniem granicznym, przekraczającym naszą doczesność. Genialnie obsadzeni aktorzy - legendy francuskiej nowej fali Emmanuelle Riva i Jean Louis-Trintignant, tworzą tu pożegnalne kreacje życia. Riva otrzymała za rolę nominację do Oscara, a krótko potem, odeszła w wieku 89 lat. Na festiwalu w Cannes Haneke mówił, że pomysł filmu zrodził się z obietnicy, jaką złożyli sobie nawzajem z żoną: że w przypadku choroby któregoś z nich, drugie go nie opuści i nigdy nie odda do domu opieki. To było dekadę temu. Do nagrodzonego zasłużenie Złotą Palmą i Oscarem filmu życie dopisało ciąg dalszy, pokazujący konsekwencję twórcy. Trzy lata po jego premierze żona reżysera ciężko zachorowała, on zaś zrezygnował z robienia filmów i całkowicie poświęcił się opiece nad nią. Gwałtowna zmiana nastroju - od melodramatu z elementami thrillera w wersji Hanekego do komedii romantycznej mistrza gatunku Richarda Curtisa, pokazuje, jak wielki jest rozrzut gatunkowy filmów, eksplorujących miłosne historie. "To właśnie miłość" nie jest może dziełem tak oryginalnym jak "Cztery wesela i pogrzeb" tego reżysera, ale dorównuje mu popularnością i bezpretensjonalnym wdziękiem. W okolicach Bożego Narodzenia od lat idzie łeb w łeb z nieśmiertelnym "Kevinem samym w domu", a przez okrągłe 12 miesięcy działa jak niezawodny antydepresant. Opowiada dziesięć historii o zawiłościach naszych uczuć, z których każda rozgrywa się w okresie przedświątecznym i pokazuje inne oblicze miłości. Wszystkie przenikają się nawzajem w kluczowych momentach scenariusza. Mają smak słodko-gorzki, a ich największym atutem jest poczucie humoru twórców i świetne aktorstwo gwiazd brytyjskiego kina. Harry (nieodżałowany Alan Rickman w roli czarnego charakteru), mąż Karen, wdaje się w romans, z młodszą o pokolenie sekretarką. Żona (niezrównana Emma Thompson) cierpi i milczy, łkając w samotności przy dźwiękach muzyki Joni Mitchell, a zdradę wybacza w finale. Jej młodszy brat, kawaler (takiego Hugh Granta- zagubionego, wiecznego chłopca, kochamy najbardziej), zostaje premierem Wielkiej Brytanii i zakochuje się we własnej asystentce, urokliwej dziewczynie pełnej kompleksów. Mark (Andrew Lincoln), od lat kocha się w żonie najlepszego przyjaciela (Keira Knightley), choć nie zamienił z nią nigdy słowa. Gdy kręci weselne wideo złożone wyłącznie ze zbliżeń jej twarzy, a potem wyznaje miłość, gdy jej mąż stoi kilka metrów dalej. Robi to i tym razem bez słów - scena, w której pokazuje dziewczynie, rozkładając kolejne zapisane kartki, zdanie: "Dla mnie jesteś doskonała", wciąż wygrywa w rankingach na najbardziej romantycznych scen w historii kina. Jest też zdradzony pisarz, zakochujący się w portugalskiej pomocy domowej, pracującej w jego willi na francuskiej Riwierze (żadne nie zna języka drugiego), i dziesięciolatek, za wszelką cenę pragnący zwrócić uwagę ślicznej koleżanki. Dziesięć historii, z których każda ma wyraźny początek, rozwinięcie i zakończenie stanowi namacalny dowód scenopisarskiego talentu Curtisa. Obok wymienionych gwiazd pozostałe role grają Colin Firth, Liam Neeson, Billy Bob Thornton i Rowan Atkinson. Film został zrealizowany za 30 mln dolarów, a zarobił ponad 250, i zarabia nadal. I choć nikt miłości nie przelicza na pieniądze w tym wypadku przeciwwskazań brak. Zwiastun nr 2 (polski) Sceny erotyczne - 7 wspaniałych - Łukasz Muszyński prezentuje subiektywny ranking najlepszych scen.
Dziś walentynki. Zapewne spędzisz ze swoim ukochanym romantyczny wieczór. Najpierw maraton filmowy, później kolacja i... deser. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy subiektywną listę, najpiękniejszych, miłosnych scen filmowych. Titanic Filmu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Wszyscy doskonale znają historię miłosną Jacka i Rose, których połączył i rozdzielił wspólny rejs transatlantykiem. Najpiękniejsza scena obrazująca uczucia to moment, w którym młoda dziewczyna próbuje skoczyć do wody, a pracujący na statku chłopak, w ostatniej chwili ratuje jej życie. Kolejną fragmentem zapierającym dech w piersiach jest scena miłosna mająca miejsce po tym jak Jack kończy rysować akt Kate. Pamiętacie tę dłoń na szybie samochodu? To właśnie miłość Film opowiada dziesięć miłosnych historii. Jedna przekracza barierę językową, inna społeczną. Każda ma w sobie coś zachwycającego, a najpiękniejsza jest ta niespełniona. Gdy zakochany w żonie swojego przyjaciela Mark przybywa do drzwi ukochanej i wyznaje jej miłość przy pomocy przygotowanych tabliczek z napisami tak, aby małżonek niczego się nie domyślił, trudno się nie wzruszyć. Amelia Młoda paryżanka postanawia naprawić świat. Gdy w swojej łazience znajduje tajemnicze pudełko, decyduje się zwrócić je właścicielowi. Widząc radość na jego twarzy podejmuje decyzję: od teraz będzie uszczęśliwiać ludzi. Jednak myśląc ciągle o innych zatraca gdzieś powoli własne szczęście. Całkiem przypadkowo w jej życiu pojawia się, równie nieśmiały, Nino. Scena miłosna, w której Amelia składa na twarzy ukochanego drobne pocałunki idealnie oddaje charakter obu bohaterów. Według nas, jeden z najlepszych filmów o miłości i przeznaczeniu. PS Kocham Cię Subiektywny numer jeden, jeśli chodzi o współczesne filmy o miłości. Holly i Gerry byli idealnie dobraną parą. Potrafili dokańczać swoje zdanie i śmiać się nawet podczas kłótni. Nikt nie wyobrażał sobie ich osobno, do czasu nieoczekiwanej śmierci Gerry'ego. Aby pomóc swojej ukochanej wkroczyć w nieznane jej dotąd życie bez niego, Gerry zostawił Holly kilka listów. Scena miłosna na początku filmu jest połączeniem miłości, namiętności i szaleństwa. Gerrard Butler to tylko dodatkowy atut... Dirty Dancing Miłość i taniec często idą w parze. Przekonała się o tym bohaterka filmu Dirty Dancing - Baby, która bez pamięci zakochała się w swoim nauczycielu tańca, którego grał Patrick Swayze. W scenie miłosnej (gdy Baby odwiedza w mieszkaniu Johnny'ego) nie zabrakło tanecznych rytmów, pasji i emocji. A jakie są wasze typy jeśli chodzi o sceny filmowe? Skłaniacie się ku klasykom jak „Cassablanca", czy wolicie coś współczesnego? Autor artykułu: Dominika G
Film skupia się na ekipie szaleńczych kierowców samochodowych, która zostaje uwikłana w międzynarodową intrygę szpiegowską, gdy jeden z jej członków, Dominic Toretto (grany przez Vin Diesela), zdradza swoją rodzinę i dołącza do przeciwników. "Szybcy i wściekli 8" to film akcji, w którym dominują sceny pościgów samochodowych
"Huśtawka" (2010) reż. Tomasz Lewkowicz Karolina Gorczyca i Wojciech Zieliński 35-letni Michał ma piękną, kochającą żonę Annę i córeczkę Justynkę. Wydaje się, że tworzą szczęśliwą rodzinę. Gdy zaczyna zaniedbywać żonę, ona nie podejrzewa, że w życiu męża jest inna kobieta. Naciskany przez kochankę Michał postanawia wyznać żonie prawdę, lecz Anna oznajmia, że jest w ciąży. Małżonkowie wyjeżdżają do domku letniskowego, aby wyprawić urodziny córki. Zjawia się tam także Karolina w towarzystwie brata Anny, Piotra. Upokorzona gospodyni próbuje zachować pozory, wierzy, że uratuje małżeństwo. Karolina stawia kochankowi ultimatum. screen z seksu pojawiają się w wielu filmach, zwykle są to jednak bardzo zachowawcze fragmenty, mające pokazać miłość i namiętność między dwojgiem ludzi. O ile w amerykańskich czy nawet europejskich produkcjach erotyczne wątki to w wielu przypadkach norma, o tyle w Polsce filmy zawierające bardziej odważne sceny wciąż jeszcze ofertyMateriały promocyjne partnera
W tym momencie towarzyszymy obojgu już na tyle długo, by czuć przeżywane przez nich dramaty i emocjonalną stawkę poszczególnych połówek sceny, napięcie (i ich, i nasze) sięga zenitu. A to wszystko skąpane w neonowych światłach i przy akompaniamencie syntezatorowo przekształconej sarabandy Haendela. 3. Film jako synteza sztuk bardzo często skupia się na wyrażaniu emocji. Szczególnie widać to w sposobie ujęcia miłości między dwojgiem ludzi. Zazwyczaj romantyczne sceny filmowe są okraszone sensualną muzyką lub hitami, co dodatkowo potęguje nasze doznania i trafia prosto w nasze serce. Luty to miesiąc zakochanych, dlatego postanowiliśmy w naszej redakcji przygotować subiektywne zestawienie najpiękniejszych 12 filmowych scen miłosnych. Zapraszamy na seans, a w komentarzach podzielcie się swoimi typami – która z romantycznych scen szczególnie zapadła Wam w pamięć? Najpiękniejsze sceny miłosne w filmach zagranicznych1. Uwierz w ducha (1990 – Ghost)Sam (Patrick Swayze) i Molly (Demi Moore) są kochającą się i szczęśliwą parą. Pewnego wieczoru zostają napadnięci, a Sam ginie w walce. Powraca jednak do Molly jako duch, próbując przekazać ważną wiadomość. Scena przy kole garncarskim to prawdziwy miłosny killer filmowy, któremu dodatkowo towarzyszy niezapomniany utwór Unchained Melody, Righteous Brothers. Jest w niej z jednej strony sensualność, a z drugiej ekspresja i niesamowity erotyzm. 2. 9 1/2 tygodnia (1986 – Nine 1/2 Weeks)Kim Basinger wciela się w atrakcyjną rozwódkę Elizabeth, która poznaje maklera giełdowego Johna (w tej roli Mickey Rourke). Para przeżywa cudowny i bardzo widowiskowy romans, który trwa zaledwie tytułowe dziewięć i pół tygodnia. Scena przy lodówce jest urocza i często przywołuje się ją w skojarzeniu z tym filmem. Ale to pokaz w stylu teatru cienia do utworu Joe Cockera „You Can Leave Your Hat On” wciąż wzbudza mój zachwyt – od 1988 roku, gdy pierwszy raz zobaczyłem ten film. 3. Pretty Woman (1990)Biznesmen i finansista Edward (Richard Gere) wynajmuje Vivian (w tej roli przeurocza Julia Roberts) i płaci jej – za tydzień spędzony w jej towarzystwie. Niestety, jak to w bajce i filmie bywa, Edward zakochuje się i jako prawdziwy rycerz postanawia na końcu zdobyć jej serce. Klasyczny happy end przy dźwiękach muzyki operowej to niezwykle wzruszająca i romantyczna scena: Zobacz: 10 najpiękniejszych filmów o dojrzałej miłości, które warto To właśnie miłość (2003 – Love Actually)Dziesięć różnych historii o miłości, a każda w inny sposób ukazuje relację dwojga zakochanych ludzi. Scena z zrzucanymi kartkami tworzącymi wzruszającą wiadomość, w której Mark ( Andrew Lincoln) wyznaje w niezwykle oryginalny sposób miłość Juliet (Keira Knightley), już na zawsze pozostanie w naszej pamięci jako prosta i skuteczna forma komunikacji uczuć bez potrzeby mówienia: 5. Doktor Żywago (1965 – Doctor Zhivago)Film oparty na powieści Borisa Pasternaka pokazujący miłosne losy lekarza i poety Jurija Żywago (wspaniały Omar Sharif) i Lary Antipowej (hipnotyzująca Julie Christie), która jest żoną Paszy Antipowa, rewolucyjnego aktywisty. Ten film to miłosny rollercoaster rozgrywający się na tle wojennej i rewolucyjnej zawieruchy początku XX wieku. Scena, gdy Lara odjeżdża na saniach w zimowej scenerii, a doktor Żywago na nią patrzy, ma w sobie ogromną głębię. Śmiało można postawić tezę, że choć znamy siłę miłości tragicznej i gorącej miłości włoskiej czy francuskiej, to miłość rosyjska jest ogromna jak jezioro Bajkał i nieskończona jak lasy Syberii. 6. Słodki listopad (2001 – Sweet November) Filmowa Sara (niesamowita Charlize Theron) poznaje Nelsona (w tej roli Keanu Reeves), który zostaje jej chłopakiem tylko na jeden miesiąc – listopad. W filmie znajdziemy wiele cudownych i słodkich scen, ale moją ulubioną jest wspólna kąpiel wannie oraz ujęcie, w którym bohater próbuje złapać Sarę z zawiązanymi oczami. Klimatyczna jest też muzyka, a zwłaszcza utwór „Only Time”, który wykonuje Enya. Jak pisał Ksiądz Twardowski: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. 7. Joe Black (1998 – Meet Joe Black)Brad Pitt jako śmierć pod postacią Joe Blacka zjawia się po duszę Williama Parrisha. Nieoczekiwanie Joe zakochuje się w córce Williama, Susan (Claire Forlani). Joe jest zupełnie niedoświadczony, musi się wszystkiego dopiero nauczyć, poznać smak miłości i pocałunków. Scena, w której Sara na basenie rozbiera go z koszuli i całuje, jest tak cudownie sfilmowana, że aż można poczuć ciarki! 8. Casablanca (1942)Akcja dzieje się podczas II wojny światowej w marokańskim mieście Casablanca, w kontrolowanym przez francuski reżim Vichy. Film wyreżyserował Michael Curtiz, a w głównych rolach wystąpił jeden z największych amantów Hollywood, Humphrey Bogart jako Rick Blaine, oraz Ingrid Bergman jako Ilsa Lund. W finałowej scenie Rick każe Ilsie wsiąść z mężem do samolotu, zapewniając, że jeśli zostałaby z nim, będzie bardzo tego żałować: „Może nie dziś, nie jutro, ale wkrótce – i to przez całe życie.” To po prostu klasyka melodramatu. 9. Śniadanie u Tiffany’ego (1961 – Breakfast at Tiffany’s)Początkujący pisarz Paul Varjak wprowadza się do eleganckiej nowojorskiej kamienicy. Jego sąsiadką jest szalona Holly Golightly. To kolejny kultowy film w roli głównej z niesamowitą Adurey Hepburn. Pocałunek zakochanej pary na klatce schodowej jest jednym z najbardziej czarujących momentów całej tej skomplikowanej i romantycznej historii. Najpiękniejsze sceny miłosne w filmach polskichPolskie filmy o miłości różnią się od tych amerykańskich, mają w sobie coś tragicznego i szarego, ale również potrafią być ekscytujące i pokazują to wspaniałe uczucie dwojga ludzi w naszej złożonej romantycznej Krótki film o miłości (1988)…czyli Dekalog VI w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego, w którym dziewiętnastoletni Tomek (Olaf Lubaszenko) zakochuje się w starszej od siebie sąsiadce z naprzeciwka – Magdzie. Miałem 17 lat, gdy pierwszy raz oglądałem ten film. Czy można było nie zakochać się wówczas w Grażynie Szapołowskiej? Siedzieliśmy grupą chłopców przed ekranem w kinie Odra w Oławie i wszyscy chcieliśmy roznosić mleko. Film jest pełen scen symbolicznych – gdy Tomek obserwuje sąsiadkę, jak patrzy na nią z miłością oraz wreszcie, gdy ta miłość pcha go do osobistej tragedii. Zakończenie jednak daje nadzieję. 11. Mała Moskwa (2008)Polski melodramat w reżyserii i według scenariusza Waldemara Krzystka. Wzruszająca historia miłości polskiego oficera Michała Janickiego (Lesław Żurek) do Wiery Swietłowej, żony rosyjskiego pilota wojskowego (w tej roli zjawiskowa Swietłana Chodaczenkowa). Akcja toczy się w czasie, gdy w Polsce stacjonowały wojska radzieckie, a miasto Legnica było największym garnizonem i siedzibą dowództwa – pieszczotliwie przez Rosjan nazywana Małą Moskwą. Sceny miłosne są niesamowicie wzruszające – gdy Wiera śpiewa, gdy nasz oficer po raz pierwszy ją całuje czy kiedy opiekuje się nią. Jan Serce (1981)Polski obyczajowy serial telewizyjny w reżyserii Radosława Piwowarskiego, utrzymany w konwencji melodramatu, opowiada o sercowych perypetiach warszawskiego kanalarza Jana Serce. W tej roli jedyny i znakomity Kazimierz Kaczor oraz cała plejada wspaniałych kobiet – obiektów jego miłosnych tytułowej piosenki napisanej przez Agnieszkę Osiecką i śpiewanej przez Seweryna Krajewskiego wyraża wszystkie romantyczne uniesienia i miłosne poszukiwania przeciętnego Polaka. Gdzieś w hotelowym korytarzu krótka chwilaSplecione ręce gdzieś na plaży, oczu błysk,Wysłany w biegu krótki list,Stokrotka śniegu, dobra myślTo wciąż za mało, moje serce, żeby żyćRef. Uciekaj skoro świtBo potem będzie wstydI nie wybaczy niktChłodu ust twychPiotr Wawrzynów – redakcja Aktywni-Plus
Miłość w tureckich serialach jest wszechobecna. To główny wątek niemal każdej telenoweli, która została wyprodukowana nad Bosforem. Jak pokazywane są sceny miłosne? Która para z tureckich seriali kochała się najmocniej? Zobacz nasz ranking najpiękniejszych scen miłosnych w tureckich serialach.
Andrzej to jeden z najpopularniejszych uczestników "Sanatorium miłości". W rozmowie z portalem Pomponik mężczyzna wyjawił, jakich scen nie pokazały kamery. Opowiedział również, co sądzi o montażu odcinków oraz o tym, jak został przedstawiony na ekranie. Finał "Sanatorium miłości" już za nami, a fani formatu nadal chcą znać szczegóły ostatniego, 4. sezonu programu. Nic dziwnego - w końcu show cieszy się ogromną popularnością, a kuracjusze z ostatniego sezonu podbili serca widzów. Fanów interesują nie tylko szczegóły z życia prywatnego uczestników "Sanatorium miłości", ale także kulisy powstawania programu. Niedawno Mariola Busk rozwiała ich wątpliwości dotyczące aranżowania związków przez producentów show. Poza tym widzowie chcą wiedzieć, jakie sceny zostały nagrane, ale ostatecznie nie pojawiły się w telewizji. To pytanie zadał Andrzejowi Sikorskiemu reporter portalu Pomponik. Było wiele scen, które nie zostały pokazane. Wynikało to z realizacji programu i możliwości ramowych poszczególnych odcinków. Na pewno nie pokazano koni, na których jeździliśmy, ani aerobiku w basenie [...]. Generalnie to, co pokazano, to była kwintesencja tego, co tam się zdarzyło - powiedział senior. Reporter Pomponika zapytał również Andrzeja o to, co sądzi na temat montażu programu. Mężczyzna uważa, że zdarzenia zostały pokazane w sposób autentyczny. Nie ma również zastrzeżeń do sposobu przedstawienia swojej osoby. Autentyczność zdarzeń w programie była bliska ideałowi. Montaż może pewne rzeczy pokazać trochę inaczej. Rzeczywiście można ukierunkować osobę tak, jak producenci tego chcą. Na szczęście dla nas takie rzeczy nie nastąpiły. Natomiast wiele rzeczy tam było takich autentycznych, prawdziwych. Jeśli ktoś w swoim wyrazie jest autentyczny i szczery, to te rzeczy później wychodzą [...] Ja zostałem pokazany powiedzmy w 95% takim, jaki naprawdę jestem. Zobacz zdjęcia z finału 4. edycji "Sanatorium miłości"! Nie żyje Nina Busk. Wzruszający wywiad z bohaterką Sanatorium Miłości Sonda Oglądasz "Sanatorium miłości"? Wystawa "Sceny romantyczne, miłosne i erotyczne w fotosach filmowych Krzysztofa Wellmana" to "sentymentalna podróż w czasie", przede wszystkim największych dzieł reżysera, ale też historii polskiego filmu, od lat 80. W ten sposób Krzysztof dziękuje również wszystkim operatorom filmowym, z którymi miał przyjemność współpracować.
Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych Wyczyny Halle Berry i Boba Thorntona (VIDEO). źródło Poster Poniższą scenę łóżkową uznano za jedną z najlepszych i najodważniejszych w historii kina. Wywołała ona tyle kontrowersji, że w USA pojawiła się wersja mocno ocenzurowana. Scena pochodzi z filmu Monster’s Ball: Czekając na wyrok. Sama Halle Berry przyznała, że była to jedna z najtrudniejszych scen w jej zawodowej karierze i że za każdym razem, kiedy na nią patrzy czuję się zażenowana. Uwaga! Poniższy filmik jest tylko i wyłącznie dla widzów dorosłych! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
N2vN.
  • l59xhdfw9v.pages.dev/115
  • l59xhdfw9v.pages.dev/321
  • l59xhdfw9v.pages.dev/165
  • l59xhdfw9v.pages.dev/392
  • l59xhdfw9v.pages.dev/268
  • l59xhdfw9v.pages.dev/54
  • l59xhdfw9v.pages.dev/179
  • l59xhdfw9v.pages.dev/323
  • l59xhdfw9v.pages.dev/207
  • miłosne sceny w filmach